piątek, 27 lutego 2015

Prolog

-Dobra, to my jesteśmy piratami, a dziewczyny księżniczkami! Jak złapiemy jakąś księżniczkę to przywiązujemy ją do drzewa żeby nie uciekła! – krzyknął rozentuzjazmowany Louis, najstarszy z naszej paczki.
– Macie 10 sekund, potem was będziemy łapać!
Rozległ się pisk kilku dziewczyn i wszystkie zaczęłyśmy biec. Usłyszałam tylko jak Louis odlicza do 10, przyspieszając z każdą następną cyfrą, a potem do moich uszu dobiegł dziki wrzask i siedmiu piratów puściło się za nami w pogoń.
Skręciłam w jakąś zarośniętą ścieżkę. Byłam pewna że jestem sama, dopóki nie usłyszałam tupotu stóp gdzieś za sobą i odgłosu łamanych gałęzi. Odwróciłam głowę i oczywiście zobaczyłam czuprynę Nialla. No tak, on zawsze zaczyna ode mnie.
Przyspieszyłam. Zawsze byłam jedną z najszybszych. Odwróciłam się jeszcze raz by zobaczyć, że brunet jest dość daleko, jednak w tym momencie zaczepiłam stopą o jakiś korzeń i runęłam na ziemię, przy okazji obcierając nagie kolano. Nie przejęłam się tym zbytnio, szybko wstałam i już miałam ruszać dalej, ale wtedy jakieś ramiona owinęły się wokół mojej talii i zostałam uniesiona nad ziemię. Dwa lata starszy i o głowę wyższy chłopak bez problemu mnie podniósł i ruszył w poprzek ścieżki. Po chwili byliśmy już z dala od drogi.
-Ha, mam cię! – roześmiał się, poprawiając piracką przepaskę na oku. -Tym razem mi nie uciekniesz! – wskazał na gruby sznur w jego ręku.
Mój porywacz postawił mnie na ziemi, plecami do drzewa, po czym zaczął owijać sznur od moich kostek, aż po nadgarstki, kończąc na klatce piersiowej i wiążąc jakiś węzeł.
-Wow, nauczyłeś się wiązać profesjonalne węzły? – roześmiałam się.
Chłopak zgromił mnie wzrokiem.
-Zamknij się. Złapałem cię, i teraz jesteś moja. Mogę zrobić z tobą co tylko zechcę. Rozumiesz, co tylko chcę – warknął.
-Haha, wcale się ciebie nie boję! – wystawiłam mu język.
-Jesteś bardzo niegrzeczna, zasłużyłaś na karę! – zbliżył się do mnie i zaczął łaskotać mnie po brzuchu.
-Hahaha, dobra przestań już! – śmiałam się.
-Masz mi okazywać szacunek! – warknął, i zaczął łaskotać mnie jeszcze bardziej.
-Proszę, przestań, będę cię słuchać, gotować ci jedzenie i zbierać kulki do pistoletu, wszystko, ale przestań proszę! – łaskotanie stawało się coraz gorsze.
-Hmm, no dobra. Wystarczy jak na teraz. Ale pamiętaj! Jeśli będziesz nieposłuszna, zostaniesz wtrącona do lochów ze szczurami i nie dostaniesz żadnego jedzenia oprócz wody morskiej!
-Dobrze, będę grzeczna. A teraz Niall, mógłbyś mnie już proszę wypuścić?
-Ha, nie.
-Dlaczego? – zrobiłam smutne oczy.
-Bo jesteś moją najpiękniejszą księżniczką, i nie zamierzam cię wypuszczać. Kiedy trochę urośniesz, bo na razie jesteś strasznie mała - nie to co ja – wypiął dumnie pierś – to zamieszkamy razem w zamku, i codziennie będziemy jeść tylko czekoladę i ciastka!
-Przestań, mam już sześć lat, a ty tylko osiem, to nie duża różnica! Ale będziemy mieć dużo dzieci!
-Właśnie!
-Dobra, chodźcie już, bawimy się w coś innego! – dobiegł nas gdzieś zza krzaków głos Louisa.
-Chodź moja piękna księżniczko – chłopak rozwiązał mnie i wziął na plecy, po czym zaniósł do reszty naszej paczki. Zanim postawił mnie na ziemi, szepnął mi jeszcze do ucha:
-I tak nie pozwolę ci ode mnie uciec, księżniczko.

 ---

Tak więc zaczynam nowe fanfiction, mam nadzieję że prolog Wam sie podoba.
Kiedy będę już w domu i będę miała odrobinę czasu, zajmę się wyglądem bloga, narazie chciałam wrzucić tylko prolog.
Jeżeli wygodniej Wam czytać na wattpadzie, daję Wam tutaj link.
Postaram się dodawać rozdziały jak najczęściej, ale nie wymagajcie ode mnie zbyt wiele. Proszę żeby każdy zostawił po sobie jakiś komentarz :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz