sobota, 14 marca 2015

Rozdział 1

10 lat później…
Po raz kolejny przewróciłam się na drugi bok. Cholera, nie zasnę dzisiaj. Przed oczami cały czas mam jego roześmianą twarz, brązowe włosy, krzywe zęby… Wróciłam wspomnieniami do czasu, gdy Niall kończył szkołę podstawową, a przede mną były jeszcze dwie klasy.
-Nie zobaczymy się przez wakacje, prawda? – zapytałam ostatni raz, z nadzieją w głosie.
-Nie, mówiłem już że na całe wakacje jadę do cioci do Kalifornii. Naprawdę chciałbym zabrać cię ze sobą.
-Po wakacjach nie będziemy się już widywać codziennie na korytarzu… Nie zapomnisz o mnie, prawda?
-Jak mógłbym zapomnieć o mojej księżniczce? – poczochrał mi włosy.
Uśmiechnęłam się. Od naszej zabawy w piratów, gdy oboje byliśmy jeszcze dzieciakami, Niall ciągle nazywa mnie księżniczką. Zawsze się z tego śmieję.
-Będzie mi ciebie brakować – dodał ze smutkiem.
-Mi ciebie też.
Brunet objął mnie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
-Obiecaj, że spotkamy się jak tylko wrócisz – poprosiłam.
-Obiecuję.
---
Koniec wakacji. Nie cieszę się, że będę musiała wrócić do szkoły, ale niecierpliwie czekam na spotkanie Nialla. Wyjęłam z kieszeni mój nowy dotykowy telefon i pogładziłam lekko ekran. Potem włączyłam go i napisałam do dobrze znanego mi numeru.
A: „Kiedy możesz się spotkać?”
Odpowiedź nadeszła po 5 minutach.
N: „Teraz jestem zmeczony, musze jeszcze posprzatac i ogarnąc rzeczy do szkoly. Mozemy się spotkac kilka dni po rozpoczeciu roku?”
A: „Ok.”
Ale jakoś tak wyszło, że ani Niall, ani ja nie mieliśmy zbyt dużo czasu, a podczas weekendów on ciągle gdzieś wyjeżdżał, więc w końcu przestałam go męczyć. Co prawda mieszkaliśmy na tej samej ulicy, ale nie chciałam przychodzić do niego bez zapowiedzi, poza tym naprawdę bałam się jego taty; zafundował mi niezłe lanie po tym, jak prawie utopiłam Nialla w rzece podczas kąpieli, i od tego czasu starałam się go unikać. Rzadko bywałam u bruneta, zazwyczaj to on przychodził do mnie.
Jednak dwa miesiące później przypadkowo wpadłam na jakiegoś blondyna.
-Umm, przepraszam… - podniosłam wzrok. I wtedy napotkałam te niebieskie oczy…
-Niall? To ty?
-Ta.
-O mój Boże, pofarbowałeś włosy? I nosisz aparat? Strasznie się zmieniłeś!
-Umm tak, a teraz przepraszam, ale naprawdę się spieszę. Pogadamy innym razem.
I po prostu odszedł. Patrzyłam nie niego oszołomiona, ale po chwili otrząsnęłam się i ponownie ruszyłam w kierunku przystanku.
 Od tamtego czasu tak naprawdę w ogóle nie rozmawialiśmy. Z naszej dawnej paczki utrzymywałam dobry kontakt tylko z Harrym i Jade, którzy byli o rok starsi, no i oczywiście z Lukiem, Patrickiem, Vicky, Sally i Lucy, z którymi chodziłam do klasy.
Dwa lata później od Harrego dowiedziałam się, że Niall ma teraz dziewczynę – Lizzy. Tęskniłam za nim, ale już się tak tym nie przejmowałam. Widywałam go czasem w szkole – chodziliśmy wszyscy do jedynego gimnazjum w Mullingar - lub na ulicy, często był z Lizzy. Miała długie, brązowe włosy i była naprawdę ładna, ale mimo wszystko jej nienawidziłam; miałam wrażenie, że to ona odebrała mi Nialla.
Kiedy Niall poszedł do liceum, przestałam go w ogóle widywać. Dzięki gimnazjum poprawiłam relacje z Liamem i Zaynem, a także z Louisem, mimo że on był już wtedy w liceum. Poznałam też Soph, z którą się zaprzyjaźniłam, oraz Eleanor – dziewczynę Louisa.
Dużo się zmieniło w moim życiu, częściej wychodziłam z domu, poznałam dużo nowych ludzi. Moim najlepszym przyjacielem stał się Harry, zastąpił mi Nialla, o którym zresztą już prawie nie pamiętałam, jednak czasem miałam chwile w których mi go brakowało, takie jak teraz.
Jeszcze raz poprawiłam swoją pozycję i okryłam się szczelniej kołdrą, po czym zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć o głupotach, aż w końcu odpłynęłam do krainy snu.
---

Ze snu wyrwał mnie budzik. Jęknęłam, po czym podniosłam się z łóżka i rozpoczęłam przygotowania do kolejnego, nudnego, kwietniowego dnia. Trzecia klasa dopiero się zaczęła, a ja już mam jej dość.
Gdy doprowadziłam się do ładu, zbiegłam na dół, szybko zjadłam śniadanie, po czym wzięłam torbę i wyszłam z domu, kierując się na przystanek, a potem do autobusu, który miał mnie zawieźć do mojej szkoły.
Kiedy weszłam do budynku, od razu dostrzegłam Sally i Vicky. Dołączyłam do nich i po chwili prowadziłyśmy już luźną rozmowę, którą niestety przerwał dzwonek. Witamy w piekle.
---
Lekcje strasznie mi się dłużyły, ale jakoś dotrwałam do końca. Potem miałam jeszcze trening koszykówki, więc w sumie siedziałam w szkole bite 10 godzin. Wyczerpana opuściłam budynek, z zamiarem udania się do niedawno otwartego Starbucksa. Podjechałam jeden przystanek autobusem, po czym skierowałam się do kawiarni. W środku było sporo ludzi, ale kolejka szybko się skończyła, więc mogłam zamówić ulubioną kawę. Wzięłam ją do ręki i odwróciłam się, ale nagle na kogoś wpadłam.
-Jeju, przepraszam… - spojrzałam na chłopaka przede mną.
-Aileen? Dawno cię nie widziałem!
-Zayn! Tyle razy cię prosiłam, mów mi Allie – roześmiałam się.
-Dobra, już nie będę. Co u ciebie?
Usiedliśmy przy wolnym stoliku.
-Szczerze mówiąc, szkoła strasznie mnie męczy. A jak u ciebie w drugiej klasie?
-Jakoś leci. Liam prawie na każdej przerwie chodzi do pierwszaków, upiera się że do Harrego, ale wszyscy wiedzą że tak naprawdę lata za Soph.
-Wow, naprawdę? Muszę przyznać, że pasowaliby do siebie. A ty masz kogoś na oku?
-Ja? Nie bardzo.
-Nie wierzę ci – zaśmiałam się.
-No powiedz…
-No dobra, podoba mi się Perrie, ale nie wiem czy chcę z nią być.
-Pasujecie do siebie.
-Tak tak, a ty masz kogoś na oku? – zapytał, naśladując mój głos.
Spędziliśmy na luźnej rozmowie jakieś pół godziny, aż stwierdziłam, że muszę już iść do domu, aby przygotować się na piątek. Pożegnałam się z mulatem, po czym udałam się do domu. Musimy spotkać się całą naszą paczką, ostatni raz widzieliśmy się w wakacje.
---
Piątkowe lekcje jakoś mi zleciały, ale trener poprosił nas, żebyśmy dziś też zostały na treningu, ponieważ zbliżają się zawody w Dublinie, więc znów siedziałam w szkole do późna i byłam wyczerpana. Postanowiłam znów udać się do Starbucksa. Kiedy dotarłam na przystanek, okazało się że autobus mam za 15 minut, więc postanowiłam się przejść. Ściemniało się już, jedynie mały kawałek nieba miał jeszcze różową barwę, pozostałą po zachodzącym słońcu.
Przeszłam obok jakiegoś pubu, z którego dochodziła już głośna muzyka. Naprawdę nie rozumiem, jak ludzie mogą mieć w piątki siłę na zabawę. Pokręciłam głową i podniosłam wzrok na chodnik przede mną. Zobaczyłam jakąś parę, idącą z naprzeciwka. Chłopak miał okulary przeciwsłoneczne. Przecież jest już ciemno, po co mu te okulary?
Przyjrzałam mu się dokładniej… Przecież to Niall! A obok niego jakaś dziewczyna, na pewno nie Lizzy, bo ona ma ciemne włosy, a ta przede mną jest blondynką. No no, pięknie Niall.
Poczułam, że chłopak mierzy mnie wzrokiem, mimo iż nie widziałam jego oczu. Minęłam go obojętnie, wyswabadzając się z lodowatego spojrzenia. Obróciłam się jeszcze aby zobaczyć, że wchodzi do pubu, przepuszczając dziewczynę w drzwiach. Dżentelmen.
---
Ze snu wyrwał mnie dźwięk smsa. Spojrzałam na wyświetlacz. Jest druga w nocy, co do kurwy. Ale moje serce przyspieszyło, gdy zobaczyłam, kto jest nadawcą.
Niall: „Urosly ci cycki”
Prychnęłam. Na pewno się upił w tym pubie, mimo że jeszcze nie ma osiemnastu lat, we wrześniu skończył siedemnaście. Nie odzywał się do mnie przez ponad rok, a teraz pisze tak po prostu coś takiego. Zabawne, że nadal ma mój numer. Ja nie miałam serca usunąć jego.
Allie: „Jesteś pijany”.
Zasnęłam czekając na odpowiedź.
---
Gdy tylko otworzyłam rano oczy, od razu sprawdziłam telefon. Zobaczyłam nową wiadomość, na co moje serce podskoczyło, ale okazało się, że to tylko Louis. Stop, Louis!? Po co Louis do mnie pisze? Szybko sprawdziłam treść wiadomości.
Louis: „Robimy dzisiaj ognisko nad jeziorem, wpadniesz?”
Szybko odpisałam.
A: „Jasne, o której?”
L: „O 18, wpaść po ciebie?”
A: „Dzięki, myślę że się przejdę. A kto będzie?”
L: „Większość naszej paczki, oprócz tego też sporo ludzi których nie znasz J
A: „Ok.”
L: „Ok.”
Uśmiechnęłam się. Dawno nie spotykaliśmy się w więcej osób, brakowało mi tego. Dzisiaj w końcu będę mogła odetchnąć od szkoły i trochę się rozerwać.
Wieczorem wciągnęłam dżinsy z wysokim stanem i luźny crop top. Wzięłam jeszcze dżinsową koszulę, ponieważ później może być zimno. Usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa, więc wyjęłam z kieszeni telefon i spojrzałam na ekran.
Harry: „Będę za 2 minuty pod twoim domem, idziemy razem.”
Odpisałam mu szybko, po czym zbiegłam na dół, założyłam czarne vansy i wyszłam. Harry już czekał, więc szybko do niego dołączyłam i ruszyliśmy przed siebie.
-Więc poradziłaś już sobie z chemią? – zapytał lekko rozbawiony. Ostatni raz gdy się widzieliśmy żaliłam mu się, że kompletnie nie rozumiem tego przedmiotu. A on wtedy się po prostu ze mnie śmiał.
-Nie. Nie mówmy o szkole, bo mam już jej dość. Jak ci się układa z Hannah?
Harremu od początku roku szkolnego spodobała się Hannah, blondynka z jego klasy, ale wyglądało na to, że dziewczyna nie jest nim za bardzo zainteresowana.
-Cały czas wisi na Seanie, ale nie obchodzi mnie to. Już mi się przestała podobać.
Pokiwałam głową. Szliśmy przez chwilę w ciszy.
-Brakuje mi ciebie, wszystkich mi brakuje. Zostało tylko kilka osób, z którymi widuję się codziennie. Chciałabym już być w liceum i znów spotykać wszystkich na korytarzu.
-Tak, mi też brakuje niektórych osób, ale teraz przynajmniej częściej widzę Nialla, Liama, Zayna i resztę. Poza tym poznałem sporo nowych osób. Niektórzy będą na imprezie, poznasz ich.
-Myślałam że to będzie zwykłe ognisko – mruknęłam.
-Nie byłbym tego taki pewien, skoro Louis to organizował to pewnie zaprosił masę osób.
Louis teoretycznie powinien już teraz studiować, ale urodził w ostatnim tygodniu roku, więc poszedł do szkoły o rok później niż powinien.
-Liczyłam na maksymalnie dwadzieścia, może dwadzieścia pięć…
-Co ty, zaprosił całą naszą szkołę, więc co najmniej jedna czwarta ludzi z niej tam będzie. Oprócz tego przyjdzie też parę osób z gimnazjum.
Skinęłam głową. Zbliżaliśmy się już do jeziora. Kiedy przechodziliśmy przez linię drzew dzielących polanę od ulicy, słyszałam śmiechy i muzykę, ale kiedy zobaczyłam co tam się działo, aż mnie zatkało.
Po środku paliło się naprawdę ogromne ognisko, a jakieś 30 osób piekło na nim kiełbaski. Nieco dalej stały dwa stoły, całe zapełnione jedzeniem i alkoholem. Wokół nich kręciło się jeszcze więcej ludzi. Na kawałku ziemi służącym za parking stało mnóstwo samochodów.
Pozostała część zgromadzonych tu osób rozmawiała lub tańczyła – z dwóch wielkich głośników wydobywała się głośna, dyskotekowa muzyka. Zatęskniłam za czasami, gdy w 15-osobowej grupie siedzieliśmy dokoła małego ogniska śpiewając, a Niall grał na gitarze. Właśnie, Niall… Ciekawe czy on też tu jest. Na pewno tu jest idiotko.
-Idziesz? – zapytał Harry, wyciągając do mnie rękę.
-Umm,  tak.
Ruszyliśmy w stronę stołów. Przy jednym z nich dostrzegłam Louisa, Zayna, Eleanor i kilka innych osób których nie znałam.
-Hej Allie, dawno cię nie widziałem! – krzyknął Louis gdy mnie zobaczył, zamykając mnie w uścisku. Potem przybił piątkę z Harrym, a ja przywitałam się z Eleanor i Zaynem. Harry zaczął gadać z Lou o imprezie, więc udałam się na poszukiwania kogoś, kogo znałam. Co chwilę wpadali na mnie lub ja wpadałam na jakichś starszych ode mnie ludzi, który nigdy nie widziałam, ewentualnie kojarzyłam z facebooka lub gdzieś z ulicy. Nagle jakiś wysoki chłopak niosący dwa kubki z piwem wpadł na mnie, przy okazji wylewając na mnie zawartość jednego z kubków.
-Jeju, przepraszam cię… - powiedział ze skruchą.
-Nic się nie stało – uśmiechnęłam się. Przyjrzałam się chłopakowi. Miał na sobie bokserkę z jakimś nadrukiem, czarne rurki i czarne vansy. Jego włosy były ciemne, podobnie jak jego oczy.
-Jestem Calum – wyciągnął do mnie dłoń. Bez zbędnego wahania uścisnęłam ją.
-Allie.
-Zatańczysz?
-Um… dobrze.

Chłopak objął mnie, a ja położyłam dłonie na jego ramionach. Akurat kończyła się jakaś wolna piosenka, więc powoli się kołysaliśmy. Czułam pod dłońmi jego napięte mięśnie. Podniosłam wzrok, aby przeczesać nim tańczące pary. I wtedy zobaczyłam jego.

---

Ok, wyszedł całkiem inny niż chciałam i w ogóle mi się nie podoba, no ale ok... Przepraszam że tak mało Nialla. Piszcie proszę co o tym sądzicie :)
Ola x

piątek, 27 lutego 2015

Prolog

-Dobra, to my jesteśmy piratami, a dziewczyny księżniczkami! Jak złapiemy jakąś księżniczkę to przywiązujemy ją do drzewa żeby nie uciekła! – krzyknął rozentuzjazmowany Louis, najstarszy z naszej paczki.
– Macie 10 sekund, potem was będziemy łapać!
Rozległ się pisk kilku dziewczyn i wszystkie zaczęłyśmy biec. Usłyszałam tylko jak Louis odlicza do 10, przyspieszając z każdą następną cyfrą, a potem do moich uszu dobiegł dziki wrzask i siedmiu piratów puściło się za nami w pogoń.
Skręciłam w jakąś zarośniętą ścieżkę. Byłam pewna że jestem sama, dopóki nie usłyszałam tupotu stóp gdzieś za sobą i odgłosu łamanych gałęzi. Odwróciłam głowę i oczywiście zobaczyłam czuprynę Nialla. No tak, on zawsze zaczyna ode mnie.
Przyspieszyłam. Zawsze byłam jedną z najszybszych. Odwróciłam się jeszcze raz by zobaczyć, że brunet jest dość daleko, jednak w tym momencie zaczepiłam stopą o jakiś korzeń i runęłam na ziemię, przy okazji obcierając nagie kolano. Nie przejęłam się tym zbytnio, szybko wstałam i już miałam ruszać dalej, ale wtedy jakieś ramiona owinęły się wokół mojej talii i zostałam uniesiona nad ziemię. Dwa lata starszy i o głowę wyższy chłopak bez problemu mnie podniósł i ruszył w poprzek ścieżki. Po chwili byliśmy już z dala od drogi.
-Ha, mam cię! – roześmiał się, poprawiając piracką przepaskę na oku. -Tym razem mi nie uciekniesz! – wskazał na gruby sznur w jego ręku.
Mój porywacz postawił mnie na ziemi, plecami do drzewa, po czym zaczął owijać sznur od moich kostek, aż po nadgarstki, kończąc na klatce piersiowej i wiążąc jakiś węzeł.
-Wow, nauczyłeś się wiązać profesjonalne węzły? – roześmiałam się.
Chłopak zgromił mnie wzrokiem.
-Zamknij się. Złapałem cię, i teraz jesteś moja. Mogę zrobić z tobą co tylko zechcę. Rozumiesz, co tylko chcę – warknął.
-Haha, wcale się ciebie nie boję! – wystawiłam mu język.
-Jesteś bardzo niegrzeczna, zasłużyłaś na karę! – zbliżył się do mnie i zaczął łaskotać mnie po brzuchu.
-Hahaha, dobra przestań już! – śmiałam się.
-Masz mi okazywać szacunek! – warknął, i zaczął łaskotać mnie jeszcze bardziej.
-Proszę, przestań, będę cię słuchać, gotować ci jedzenie i zbierać kulki do pistoletu, wszystko, ale przestań proszę! – łaskotanie stawało się coraz gorsze.
-Hmm, no dobra. Wystarczy jak na teraz. Ale pamiętaj! Jeśli będziesz nieposłuszna, zostaniesz wtrącona do lochów ze szczurami i nie dostaniesz żadnego jedzenia oprócz wody morskiej!
-Dobrze, będę grzeczna. A teraz Niall, mógłbyś mnie już proszę wypuścić?
-Ha, nie.
-Dlaczego? – zrobiłam smutne oczy.
-Bo jesteś moją najpiękniejszą księżniczką, i nie zamierzam cię wypuszczać. Kiedy trochę urośniesz, bo na razie jesteś strasznie mała - nie to co ja – wypiął dumnie pierś – to zamieszkamy razem w zamku, i codziennie będziemy jeść tylko czekoladę i ciastka!
-Przestań, mam już sześć lat, a ty tylko osiem, to nie duża różnica! Ale będziemy mieć dużo dzieci!
-Właśnie!
-Dobra, chodźcie już, bawimy się w coś innego! – dobiegł nas gdzieś zza krzaków głos Louisa.
-Chodź moja piękna księżniczko – chłopak rozwiązał mnie i wziął na plecy, po czym zaniósł do reszty naszej paczki. Zanim postawił mnie na ziemi, szepnął mi jeszcze do ucha:
-I tak nie pozwolę ci ode mnie uciec, księżniczko.

 ---

Tak więc zaczynam nowe fanfiction, mam nadzieję że prolog Wam sie podoba.
Kiedy będę już w domu i będę miała odrobinę czasu, zajmę się wyglądem bloga, narazie chciałam wrzucić tylko prolog.
Jeżeli wygodniej Wam czytać na wattpadzie, daję Wam tutaj link.
Postaram się dodawać rozdziały jak najczęściej, ale nie wymagajcie ode mnie zbyt wiele. Proszę żeby każdy zostawił po sobie jakiś komentarz :)